niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 1 "Mercedes"



Stoję przed wielkimi drzwiami do "akademika". Anglo-francuska szkoła. Dwie flaki na dachu. Szybko można się domyślić, że jedna jest flagą Angli, a druga Francji. Wchodzę przez obrotowe drzwi i widzę piękny wystrój wnętrza. Jak mój ojciec zarobił na taką szkołę? Jest przecież zwykłym pisarzem, który pisze same romansidła. A kończą się tragicznie. Ostatnio jakaś lalunia z powieści zachorowała na białaczkę. Najgorsze jest to, że kobiety to kupują. One... kochają te książki czy seriale. Ale żeby zarabiał aż tyle?! Na małym podwyższeniu stała kobieta, która coś śpiewała. Wysoki głos, bardzo ładny. Nie zwracając uwagi na wszystko inne, podeszłam do "recepcji". Podałam swoje nazwisko i dostałam elektryczny klucz. Drugie piętro, pokój numer dwadzieścia siedem. Malutki pokoik. Małe łóżko, szafa na ubranie, biurko, krzesło i dołączona malutka łazienka z prysznicem.
- To będzie długi rok...- mówię sama do siebie i wzdycham.
Momentalnie kładę walizkę na ziemi, zamykam drzwi i przyklejam się do poduszki. Łzy swobodnie spływają po moich policzkach. Przecież ja nie chciałam wszystkiego zostawić! To takie głupie... Teraz. Właśnie w tym momencie zaczynam przypominać sobie Mnie i Joha. Jeszcze tydzień temu całowaliśmy się w klubie, a teraz jestem w Paryżu. Tak wogule to czemu, do jasnej cholery FRANCJA?! Znam jedno słowo, mianowicie "łi", co oznacza "tak". I na dodatek dopiero wczoraj dowiedziałam się, że pisze się to "oui", a nie "łi".

W pokoju rozległo się ciche pukanie do drzwi, które zamknęłam. Otarłam łzy i podeszłam do nich. Niepewnie nacisnęłam klamkę i otworzyłam brązowe "wrota do Nibelandi". Ujrzałam tam bardzo ładną blondynkę, w różowym spodnium. (Połączona bluzka i spodnie). Na mojej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.
- Hej- powiedziałam zdenerwowana
- Spokojnie. Też tak miałam pierwszego dnia.- Moje kąciki ust wymierzyły punkt pójścia w górę, ale wyszło to troszkę inaczej- Tęsknisz za rodzicami to normalka. Jestem Mercedes i zapraszam Cię do siebie na Chocolat Chaud.
Dziew... Mercedes wystawiła w moją stronę dłoń, którą chwyciłam bez wahania.
- Martina, ale mów mi Tini- Uśmiechnęłam się. Mercedes odwzajemniła mój gest.
-Mi mów Mechi. Nie lubię, gdy ktoś nadużywa mojego pełnego imienia.- Weszłyśmy do pokoju Mechi. Mieszka ona dwa pokoje dalej, co jest dla mnie pocieszeniem. Jej pokój wyraża jej osobę. Na ścianach jest pełno plakatów. Jeden z nich przyciągnął moją uwagę. Chłopak z gitarą, a obok napis "Nie bój się, spełniaj marzenia...". Biurko jest czyste i nie ma na nim zbędnych rzeczy. Mechi podchodzi do zapewne automatu z Chocolat Chaud i wyjmuje z małej szafki dwa kubki. Posyłam jej uśmiech i wracam do oglądania pokoju. Moją uwagę przykuła ramka na zdjęcia ze zdjęciem zapewne z przyjaciółmi.
- Kto jest na tym zdjęciu?- Pytam niepewnie. Nie chcę być natrętna...
- Już Ci mówię- Dziewczyna posyła mi piękny uśmieszek- Więc od lewej Lodo, Diego, Cande, Rugg, ja i Jorge.- uśmiechnęłam się, gdy pokazywała przystojnego szatyna.- Też będą tu mieszkać, ale przylatują dopiero jutro.
Trochę zamyślona dziewczyna zapomniała o kubkach, które trzymała w ręku. Szybko podała mi gorącą czekoladę i upiła pierwszego łyka. Zrobiłam to samo. Zaczęłyśmy wymieniać się różnymi tematami, aż doszło do 23:32, więc powinnam wracać.
- Wiesz Mechita, powinnam wracać do pokoju- Powiedziałam nieco smutna, ale dobrze wiem, że gdybym nie przerwała siedziałybyśmy i siedziały.
- Rozumiem, ale usiądziesz ze mną przy stoliku? Poznasz wtedy resztę.- Wydaje mi się, ze jej nigdy banan nie schodzi z twarzy.
- Jasne, jeśli oczywiście będę mogła...- cicho westchnęłam
- Będziesz miło widziana.- Puściła mi oczko
- To do zobaczenia jutro, cześć- Uśmiecham się
- Pa.
Wychodzę z pokoju i wpadam na kogoś. Czekam na całowanie podłogi i już po chwili mam tą przyjemność.
Łapię się za głowę i wstaję.
- Przepraszam- Wydusiłam z siebie. O CHOLERA! To jest ten Jorge! Jeszcze przystojniejszy niż na zdjęciu.
- Nic się nie stało, ja też przepraszam- Mówi spoglądając na drzwi- Czy ten pokój zamieszkuje Mercedes?
W odpowiedzi pokręciłam głową na tak. Chłopak uśmiechną się i po chwili usłyszałam tylko głos Mechi, która wykrzyczała imię "Jorge" na cały Paryż. Powolnym krokiem wchodzę do pokoju. Wyjmuję mojego mackbook'a i otwieram pocztę. Nic ciekawego tam nie ma. Wyłączam urządzenie i wkładam je na biurko. Wchodzę do toalety i obmywam swoją twarz oraz zmywam makijaż, moim ulubionym mleczkiem kokosowym. W pospiechu zakładam piżamkę i wlatuje do łóżka. Jestem zmęczona po locie i jeszcze to przesłuchanie Mechi... Myślałam jak to będzie jutro i mimowolnie zamknęłam oczy. Odleciałam do krainy Morfeusza.

***

No, HEJ! ;* 
Wybaczcie, ale niespodziewanie trafiłam do szpitala ;-; 
O to rozdział 1 :/
Szczerze, to nie wiem czy jest dobry...
Mam nadzieję, że ktoś to czyta i skomentuje <3 
Czytasz?-Komentujesz?!-Motywujesz! ;* 

#Monika#

sobota, 28 marca 2015

Prolog

Martina to nieśmiała dziewczyna. Jej rodzice zdecydowali, że w dniu jej 18 urodzin wyjedzie do Paryża. W Paryżu ma zacząć naukę w anglo-francuskiej szkole z internatem. Czy Tini stawi czoła problemom i wyjedzie? W końcu już za tydzień wyjeżdża. Czy pokona swoją nieśmiałość? Znajdzie nowych przyjaciół? Może w najromantyczniejszym miejscu na ziemi pozna swojego romeo? Gdy czytasz dowiesz się!

******

Hej! ;* 
A więc: NIE UMIEM PISAĆ PROLOGÓW :D 
Jak zauważyliście opowiadanie będzie na podstawie mojej ulubionej książki.
Mianowicie to: Anna i pocałunek w Paryżu. 
Myślę, że ktoś będzie czytał....

Buziaki ;* 
#Monika#